Z kibicami druzyny przeciwnej PO, rzecz jasna.
Zapytany, jako kto sie wypowiada, Igor Słoik wyznal czytelniczkom "Vivy": "Teraz jako kibic - obywatel. Nie jestem juz dziennikarzem." Widac jasno, ze nadal nikt nie naklul tego Balona, o przepraszam Słoika i nieswieze powietrze trzyma go w nadęciu (to wlasnie odroznia Naważniejsze Słoiki w Państwie od innych zupelnie przecietnych Słoików).
Igor Słoik dziennikarzem nigdy nie byl, co najwyzej wszawym i niewydarzonym sowieckim politrukiem. Cieszy jednak, ze wraca do pilki noznej i kibicowania - wszak to absolutny kres zdolnosci poznawczych Igora Słoika.
W tak zwanym miedzyczasie zona Igora, Bogumila Słoikowa (mow mi Bogna - nie chodze do kosciola) nie wytrzymala i musiala sie publicznie pochwalic psiapsiolkom jak wydali pieniadze, ktore Igor Słoik wygral niedawno w Toto-Lotka. Otoz panstwo Słoikowie wybralo sie na wycieczke zagraniczno do Sri Lanki. Niestety w zwiazku z ostatnimi niespodziewanymi glebokimi cięciami w budzecie delegatury Toto-Lotka, Słoikom nie starczylo na klimatyzowanom lemuzyne z kierowcom i musieli gniesc sie w autobusach i telepac w pociagach. Do domu wrocili tak wkurwieni, ze Igor Słoik musial natychmiast sflekowac Pana Jerzego Bukowskiego, jak latwo sie domyslec kibica druzyny przeciwnej PO. Igor Słoik kopal bez opamietania, az blog Sowinca przybral taką oto postac:

I to jest wlasnie to, co nadal pozwala odroznic jebane chamstwo od Jaśnie Panstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz