2012/05/15

Zeby se Donek klopotow nie narobil

Donald w Kanadzie. Sam chciałem tam jechać, ale ten ich prezydent nawet mnie nie zaprosił. Kutwa.

Jak tylko objąlem glowe panstwa to natychmiast polecilem wywiadowi scislą kontrole wikipedii po angielsku. Mialem nosa, bo oni mnie dzisiaj raportujom, ze ta cala Kanada to wcale nie ma prezydenta, a glowom panstwa jest krulowa Elzbieta, ta sama co w Londynie. Czyli ta Kanada to kolonia, psia krew, niewolniki jakies. A Donek liczy na to, ze wyciagnie od nich technologie wysysania gazu z dupkow. Wiedzialem, ze to barbarzynstwo jakies. Musze Donkowi esemesa z ostrzezeniam pocztą dyplomatyczną wyslac.

Ta cala Elzbieta komplikuje mnie niezmiernie polowania w Kanadzie. A jest na co polowac. Niedzwiedzie brazowe, czarne i biale, wieloryby, foki, losie i karibu. Podobno na Nowej Funlandii tych losi takie zatrzesienie, ze na polowanie nie trzeba nawet do helikoptera wsiadac. Spokojnie mozna jednej nocy na autostradzie ubic kilka losi ciezarowką pedzącą z wylaczonymi swiatlami. Same sie pod kola pchajom. To lubie!
Ale dalej nie wiem jak to zaproszenie dostac. Bede musial Radka skonsultowac...

... E, Radek tyz nic nie wie, on mnie radzi, zeby moja Anke Kongres Zydow Polonijnych do Kanady zaprosil. Bezczelny, jemu sie wydaje, ze ja tam pojade jako osoba towarzyszaca, ze ja tak jak on krowi ogon jestem, co go klempa za sobą cale zycie ciągnie. Inna sprawa, ze polowania zorganizowaliby sprawnie, bez zbytecznych ekologicznych ceregieli.

Wychodzi na to, ze musze se te Elzbietke tutej do siebie zaprosic. Prestiz mnie wizytom podniesie i w rewanzu zaproszenie do Kanady przysle.


Brak komentarzy: